Kołobrzeska Szosa Śmierci

Kołobrzeska Szosa Śmierci

Przygotowania do obrony Twierdzy Kołobrzeg rozpoczęto już w listopadzie 1944 roku, aczkolwiek w tym zakresie trudno mówić o funkcjonowaniu twierdzy, gdyż co do tego nie ma żadnego rozkazu. 

Wstępnie, wytyczone zostały trzy pierścienie obronne okalające Kołobrzeg. Pierwszy, oddalony od miasta w odległości 12-16 km, przebiegał od jeziora Resko przez rzeki Błotnicę i Dębosznicę, wraz z przyległymi terenami podmokłymi znajdującymi się na zachód i południowy zachód od Gościna, przez kolano rzeki Parsęty na południowy wschód od Gościna,  wzdłuż rzeki Parsęty na Pyszkę oraz dalej, na Strachomino i Kładno. Drugi, znajdował się na bezpośrednich podejściach do miasta i przebiegał 4-5 km od miasta na linii: Grzybowo, Korzystno, Zieleniewo, Niekanin, Stramnica i dalej na północny wschód i północ, opierając się o bagna i Kołobrzeski Las. Trzeci, przebiegał przedmieściami. Jako że zabudowa przedmieść była zwarta, umożliwiał dłuższą obronę, a podejście było bardzo utrudnione ze względu na płaski teren przed nią. Ze względu na dynamiczną sytuację na froncie nastąpiły zmiany w tych planach, ponieważ oddziały Grupy Korpuśnej von Tettau zostały częściowo rozbite w kotle świdwińskim, a wstępnie planowano ich użycie do walk na pierwszym i drugim pierścieniu obronnym. Nastąpiła reorganizacja taktyki obrony miasta. Teraz plan obrony Kołobrzegu zakładał powstanie trzech pierścieni obrony okalających miasto: Pierwszy pierścień biegł od zabudowań silnie umocnionych Luboszyc (Am Strande - dziś Przesmyk) na wschodzie, prostopadle do szosy Koszalińskiej, później pod kątem prostym skręcał na zachód, następnie skrajem Lęborskiego Przedmieścia biegł do Kanału Drzewnego w pobliżu rzeźni (południowy kraniec Wyspy Solnej), dalej obejmował koszary artylerii (tzw. "białe"), aż dochodził do morza w pobliżu strzelnicy garnizonowej. Na środkowym jego odcinku, przeszkodą przeciwpancerną były również ślepe odnogi Parsęty i biegnący przez łąki kanał melioracyjny. Łączna jej długość wynosiła około 8 km. Linia ta biegła skrajem bagien i podmokłych łąk otaczających Kołobrzeg. By utrudnić atakującym podejście pod miasto uruchomiono śluzy Batardeau - spuszczono jego stawidła, aby spiętrzone wody Parsęty zalały na przedmieściach najniżej położone tereny. Jak wiadomo, nie udało się to przez niski stan wód. Wykopano również rów przeciwpancerny (6 m szeroki i 3,5 m głęboki). Biegł on od Kamiennego Szańca przez Lęborskie Przedmieście i dalej w pobliżu transzei. Drugi pierścień przebiegał przez centrum miasta, a trzeci w okolicach portu.

Nas najbardziej interesuje pierwszy pierścień obrony na odcinku kościół św. Jerzego – Luboszyce, ze szczególnym naciskiem na okolice kościoła św. Jerzego i jego przedpola. Temat ten teoretycznie został omówiony w literaturze, zarówno polskiej, jak i niemieckiej, natomiast opiera się on zasadniczo na wspomnieniach uczestników walk. W konsekwencji, po stronie obrońców same walki o kościół Jerzego zostały opisane dość marginalnie, podobnie jak początek walk na tym odcinku po stronie polskiej. Niemcy, z racji terenu wyżynnego, wolnego od bagien, spodziewali się tu najcięższych walk, więc obronę tego odcinka powierzono regularnym oddziałom wojsk lądowych i oddziałom Luftwaffe z obsługi lotniska w Bagiczu. Dowódcą tego odcinka został pułkownik Woller. Od 26 lutego rozbudowę linii obronnej na przedpolu kościoła św. Jerzego powierzono I batalionowi F.A.R. (Feld-Aunsbildungs Regiment – Polowy Pułk Szkoleniowy). Prace prowadzili przy szosie na Karlino i Hoheberg-Schanze. Wszystkie drogi wjazdowe do miasta zostały zabarykadowane zaporami przeciwczołgowymi, tak samo linia kolejowa w kierunku Karlina. Co ciekawe, jak wynika z niemieckich planów (u J. Volkera) zapora na szosie Karlińskiej zlokalizowana była przed rowem przeciwpancernym (patrząc od strony miasta, w okolicy dzisiejszej SP 8) przez co można określić, iż możliwy był szybki jej demontaż. Znajdowała się w wgłębi pozycji obronnych. Jednakże polskie i niemieckie źródła nie wskazują jednoznacznie, kiedy zbudowano w tym miejscy zaporę. 2 marca do Kołobrzegu dotarło osiem dział Ie.F.H.18 (kalibru 105 mm), które po uzupełnieniu braków w osprzęcie i obsłudze wysłano na pozycje. Trzy działa początkowo ulokowano na terenie ogrodów przy warsztatach kolejowych. Jedno działo umieszczono przy zaporze przeciwczołgowej na szosie w kierunku Karlina. Później w trakcie walk zmieniano ich lokalizacje. 4 marca ruszyło natarcie z kierunku wschodnie, tym razem 2. Batalionu 45. Brygady. O godzinie 13.00, 9 czołgów T34-85, które z fizylierami przejechały na linii Ząbrowo-Pustary-Dębogard-Czernin, po przybyciu pod Stramnicę rozwinęło natarcie i uderzyło na miasto. Od strony Hoheberg Schanze (dawna pętla autobusu linii nr 7 przy ul. Krzywoustego), bronili się żołnierze 2 plutonu 1 batalionu Pułku Szkolnego 3. Armii Pancernej. Niemcy bronili się przy użyciu panzerfaustów, ale ich słabe doświadczenie bojowe spowodowało, że nie byli w stanie zablokować przejazdu czołgów i musieli się wycofać. Czołgi rozstawiły się na południe od fortecy, w którą przekształcono kościół św. Jerzego, i przeszły do obrony. Sowietów atakowali Niemcy z panzerfaustami. Cel był jeden – zniszczyć czołgi. Jeszcze 4 marca, około godziny 22.30, na skrzyżowaniu drogi prowadzącej do Czernina z dzisiejszą drogą nr 163 na Dygowo, zaobserwowano zmierzające od strony Białogardu niemieckie pojazdy pancerne. Były to pojazdy Dywizji Pancernej „Holstein”: 4 czołgi średnie Pz. Kpfw IV lub cztery niszczyciele czołgów Jagdpanzer 38(t) Hetzer. Gdy kolumna minęła Stramnicę, obróciła się w kierunku czołgów sowieckich nad rzeką i w okolicy Hohe Berg Schanze zaczęła strzelać. Ogień prowadzono do godziny 4 rano 5 marca. 2 batalion czołgów utrzymał pozycję, ale  czołgi znajdujące się pomiędzy Hoheberg Schanze a kościołem św. Jerzego zostały odcięte. 3 z nich zniszczono, 1 uszkodzono. Pozostałe pozycje Sowieci utrzymali. W nocy, od strony Zieleniewa, Rosjanie podciągnęli artylerię i nad ranem rozpoczęli ostrzał miasta. Zniszczeniu lub uszkodzeniu uległo kilka budynków. Uszkodzona została gazownia, kościółek w Budzistowie. W nocy z 4/5 marca prąd przestała dostarczać elektrownia. O świcie 5 marca, płonęło Lęborskie Przedmieście. Według niektórych źródeł, niemiecka grupa pojazdów swobodnie wjechała do miasta, część zaś twierdzi, iż czekała aż zostaną wprowadzone do twierdzy przez okrężną drogę (okolice dzisiejszego żłobka przy ul. Wodnej). J. Volker napisał, że grupa uchodźców swobodnie mogła wejść do miasta tylko dlatego, że rozebrano zaporę przeciwpancerną na drodze wjazdowej od Karlina (tędy też wjechała grupa). Co ciekawe podaje również liczbę 5 zniszczonych T-34-85 (!). W nocy z 5 na 6 marca 1945 r. pozycje bojowe przy szosie na Koszalin oraz na Karlino zajęła grupa niszczycieli czołgów "Hoko" złożona z załogi lotniska w Bagiczu. Pod pozycje obrońców podeszła szpica rosyjskiej piechoty (prawdopodobnie 1061 ps z 272 DP), lecz została odparta. 6 marca nastąpiło przegrupowanie oddziałów 272 DP. Wszystkie trzy pułki strzelców miały zaatakować miasto od strony południowej i wschodniej. W dniu następnym (7 marca) na interesującym nas odcinku miał nacierać 1065 ps wraz ze wsparciem 1 dywizjonu 815 pułku artylerii – z kierunku Stramnicy wzdłuż szosy na miasto. Niestety wszystkie pułki zostały powstrzymane przez obrońców z wykorzystaniem ognia artylerii okrętowej i wyrzutni pocisków rakietowych 280 mm. Na skutek poniesionych dużych strat żołnierze musieli się wycofać. Straty to 36 zabitych oficerów i żołnierzy oraz 113 rannych.

8 marca pod miasto podeszły pierwsze polskie oddziały. 3 DP otrzymała rozkaz, aby w dniu 9 marca 1945 r. wraz z jednostkami 272 DP uderzy od wschodu na miasto. Po przeprawieniu się przez most pontonowy 7 pp wsparty 3 pal, spotkali się z 1063 ps we wsi Niekanin. Uzgodniono współdziałanie – 1 baon nacierał z prawej strony szosy z Karlina do Kołobrzegu, 2 baon z lewej a 3 baon posuwał się za 2 baonem. Początkowo, tempo natarcia było spore i opanowano pierwsze pozycje na przedpolu. Jednak w miarę zbliżania się do pozycji pierwszego pierścienia obrony, ogień obrońców zaczął się nasilać. Dołączyły do tego działa okrętowe, moździerze i artyleria. Tempo natarcia spadało i w pewnym momencie atakujący żołnierze zalegli i nie mieli możliwości się podnieść. Dawali się we znaki snajperzy. Prawdopodobnie od kuli jednego z nich poległ ppor. Józef Śliwiński, który próbował poderwać żołnierzy do natarcia. Sytuacja nacierających była nie do pozazdroszczenia, pojawiła się przeszkoda wodna (Stramniczka), a każdy ruch, czy do przodu czy wstecz, sprowadzał nawałę ognia. Żołnierze czekali aż do zmierzchu, okopani na polu (w własnoręcznie wykopanych dołkach, bo większość nie posiadała łopatek). Po pierwszym dniu walk straty 7pp były duże – 90 zabitych i rannych. Padały nawet wątpliwości, czy pułk nie jest skrwawiany. W nocy przygotowano plan, aby z 1 baonu wyznaczyć wzmocniony pluton, który zalegnie w rowie przy szosie i po wykonaniu własnego przygotowania artyleryjskiego, od razu przejść do natarcia tak, aby obrońcy nie zdążyli zając pozycji. W 2 baonie analogicznie. 10 marca po przygotowaniu artyleryjskim baony ruszyły do natarcia. Niemcy od razu otworzyli ogień. Nie powstrzymało to polskich żołnierzy. 1 baon dotarł do cmentarza i zabudowań na prawo od kościoła. W tym czasie 2 baon zdobył kilka domków w południowo wschodniej części kwartału. Niemcy zdali sobie sprawę ze znaczenia wyłomu w obronie i zaczęli mocny ostrzał tego kwartału z moździerzy i artylerii, więcej, próbowali kontratakować, aby odepchnąć nacierających lecz bezskutecznie. Pod wieczór nastąpił kontratak kompani piechoty wspartej czołgami – odparty. Do rana odparto jeszcze kilkanaście kontrataków.

Następnego dnia, 11 marca, miały miejsce kolejne walki o utrzymanie wywalczonego terenu i kolejne kontrataki obrońców, aby teren odzyskać. Kilka odbyło się z użyciem artylerii okrętowej oraz czołgów. Schwytano niemieckich radiotelegrafistów ukrytych na wieży kościoła św. Jerzego. Straty: 7 oficerów, 37 podoficerów i żołnierzy, 80 rannych. 12 marca 7pp toczy walki o kwartały miasta w okolicy dzisiejszej ul. Złotej…
Podsumowując. Obrońcy spodziewali się w omawianym rejonie ciężkich walk, ze względu na specyfikę ukształtowania terenu. Silnie ufortyfikowali linie obrony oraz wystawili czaty bojowe, aby mieć wgląd na sytuację na przedpolu. Po utraceniu Hoheberg próbowano odzyskać pozycje poprzez kontratak na rosyjskie czołgi z użyciem panzerfaustów. Kwestia zapór przeciwpancernych – według Volkera została zdemontowana, czyli dało się ją zdjąć i założyć w miarę potrzeby (?). Aby uniemożliwić natarcie zastosowano ogień dużego kalibru (okrętowego), który skutecznie przydusił nacierających, zadając im spore straty. Po utraceniu cmentarza i przyległego kwartału, próbowano dużej ilości kontrataków nawet z użyciem czołgów. W źródłach polskich i niemieckich jest mowa o zastosowaniu czołgów (Ferdynandów, jak pisał A. Sroga) w walkach na tym terenie. Jak napisał J. Volker – czołgi grupy Beyer ciągle wymagały napraw i prawie niezdolne były do walki. Przeholowywano je na pozycje i umieszczano na miejscu, a i tak po krótkim czasie pojawiały się defekty mechanizmu spustowego.

Walki przez Szosę Śmierci w kierunku kościoła św. Jerzego wraz ze zdobyciem tej małej lokalnej fortecy, należy uznać za najbardziej krwawą uwerturę walk o miasto. Pododdziały wchodziły do walki i się wykrwawiały. Kościół św. Jerzego rozebrano w 1956 roku. Z głazów pochodzących z jego murów zbudowano ołtarz polowy na Cmentarzu Wojennym w Kołobrzegu.

Tomasz Łowkiewicz, Robert Dziemba

Administratorem danych osobowych jest Muzeum Oręża Polskiego w Kołobrzegu www.muzeum.kolobrzeg.pl.
Jednocześnie informujemy że zgodnie z rozporządzeniem o ochronie danych osobowych przysługuje ci prawo dostępu do swoich danych, możliwości ich poprawiania, żądania zaprzestania ich przetwarzania w zakresie wynikającym z obowiązującego prawa..

Copyright © 2022-2024 Muzeum Oręża Polskiego w Kołobrzegu. Wszelkie prawa zastrzeżone.